Mój pobyt w USA to przede wszystkim wielka przygoda. Podczas niespełna 5 miesięcy spędzonych na „nowym lądzie” zdążyłem przeżyć ciekawe doświadczenia na campie a później przebyć prawie całe Stany wzdłuż i wszerz!
W czasie pobytu w Stanach poznałem dziesiątki ludzi i do tej pory utrzymuję kontakty z wieloma z nich. Są moimi przyjaciółmi – z Chorwacji, Słowacji, Majorki, i wielu innych miejsc w Europie i na świecie. Najwięcej z nich poznałem na Campie Algonquin koło Chicago, gdzie przebywałem 9 tygodni. Razem pracowaliśmy, bawiliśmy się i zwiedzaliśmy!
Wszystko to jednak nie byłoby możliwe gdyby nie znajomość języka angielskiego, dzięki któremu mogliśmy wspólnie żyć i czuć się jak wielka rodzina. A była to rodzina dość spora, bo na moim campie pracowało około 50 osób – opiekunów dla dzieci, pracowników obsługi i administracji. Ta rodzina co tydzień powiększała się o około 300 amerykańskich dzieci :-), dla których właśnie organizowane są campy, i o które wspólnie dbaliśmy.
Podczas pobytu na campie pracowałem w kuchni – pomiędzy godziną 7 a 20 lecz z wieloma przerwami podczas dnia, które skrzętnie wykorzystywaliśmy na opalanie, pływanie w basenie czy grę w siatkówkę.
Prace wykonywane na campie były różne – w kuchni przygotowywaliśmy i podawaliśmy posiłki, konserwatorzy dbali, aby całe wyposażenie campu działało bez zakłóceń, a opiekunowie dzieci organizowali im czas, ucząc nowych umiejętności i grając w przeróżne gry.
Po dość pracowitym dniu, znajdowaliśmy jeszcze jednak czas na wieczorne spotkania i ogniska. W weekendy wszyscy często jeździliśmy zwiedzać pobliskie Chicago, a także chętnie odwiedzaliśmy nasze ulubione kluby i dyskoteki.
Po zakończeniu campu rozstawaliśmy sie ze sobą z prawdziwym żalem, obiecując powrót w następnym roku. Ja wraz z kolegą z Chorwacji, wybraliśmy się następnie w wymarzoną podróż po USA. Odwiedziliśmy Chicago, San Francisco, Los Angeles, Miami, Nowy Jork, Waszyngton i Boston! Zobaczylismy też kilka prawdziwych cudów natury, takich jak Wielki Kanion czy Wodospad Niagara. USA to kraj niesamowity – przyroda, miasta, ludzie – ale też oferujący wiele możliwości: poznania innych światopoglądów, zaprzyjaźnienia się z ludźmi z całego świata, a także pracy w różnych zakątkach i zawodach.
Wszystkim zainteresowanym programem Camp America polecam go bardzo, szczególnie ze względu na korzyści jakie można z niego wynieść: doskonalenie j. angielskiego, poznanie przyjaciół, nauczenie się amerykańskiego stylu pracy, a także – co istotne – zarobienie nieco gotówki. Dla mnie osobiście jednak najważniejsza była Wielka Przygoda, która rozpoczęła się od wylotu z Warszawy, a skończyła na przylocie do… Warszawy.
Autor: Marcin Traczyk