scroll

Spełniłam swoje największe marzenie!

Od zawsze wiedziałam, że moim marzeniem jest zobaczyć Nowy Jork. Chociaż podczas pracy na campie zabrakło czasu, by tam pojechać, raz mieliśmy dzień wolny i postanowiliśmy z grupą znajomych wybrać się do Liberty State Park w stanie New Jersey. Z tego miejsca rozciągał się przepiękny widok na Manhattan oraz Statuę Wolności. Gdy pierwszy raz ogarnęłam ten widok wzrokiem, łzy same napłynęły mi do oczu, i w tamtym momencie poczułam, że naprawdę, ale to naprawdę, jestem w Ameryce!

Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że spędzę wakacje na żydowskim campie w stanie Nowy Jork, najprawdopodobniej uznałabym, że zwariował. Tymczasem teraz, gdy to piszę, mogę to powiedzieć ze stuprocentową pewnością, chociaż czasem wydaje mi się, że to było zbyt wspaniałe, aby mogło się naprawdę zdarzyć.

Bo życie chyba tak właśnie działa, że w jednej chwili wydaje Ci się niemożliwe ogarnięcie wszystkich tych dokumentów, studiów i podróży, a w drugiej kroisz marchewki w Barryville, NY, nie mogąc być bardziej szczęśliwy.

Mój pobyt na obozie Tel Yehudah był strzałem w dziesiątkę. Nie umiem sobie wyobrazić spędzenia tych wakacji gdzie indziej. Przez 10 tygodni pracowałam jako personel kuchenny w malowniczym hrabstwie Highland w stanie Nowy Jork, około 2,5 godziny drogi od Nowego Jorku. Oczywiście, zdarzały się trudniejsze chwile, ale zawsze po nich wychodziło słońce na dłużej, a ja wychodziłam z nich silniejsza niż kiedykolwiek.

Przez 10 tygodni poznałam wspaniałych ludzi i nauczyłam się mnóstwa nowych rzeczy – od przygotowywania Thankgiving dinner (Thanksgiving w lipcu to nieodłączna część wielu amerykańskich campów!), po zarządzanie grupą ludzi w kuchni i organizację pracy. Znacznie poprawiłam swój angielski oraz nabrałam prawdziwie amerykańskiej pewności siebie i dużej dawki luzu w podejściu do życia.


Od zawsze wiedziałam, że moim marzeniem jest zobaczyć Nowy Jork. Chociaż podczas pracy na campie zabrakło czasu, by tam pojechać, raz mieliśmy dzień wolny i postanowiliśmy z grupą znajomych wybrać się do Liberty State Park w stanie New Jersey. Z tego miejsca rozciągał się przepiękny widok na Manhattan oraz Statuę Wolności. Gdy pierwszy raz ogarnęłam ten widok wzrokiem, łzy same napłynęły mi do oczu, i w tamtym momencie poczułam, że naprawdę, ale to naprawdę, jestem w Ameryce!

Po długich i bardzo emocjonalnych pożegnaniach, gdy z najwspanialszą ekipą Camp America opuściliśmy obóz, udaliśmy się do miasta moich marzeń – Nowego Jorku. Nigdy nie zapomnę pierwszego spojrzenia na Empire State Building, tuż po opuszczeniu Penn Station. Tak naprawdę, sądzę, że nigdy nie zapomnę też niczego, co zdarzyło się przez następne 3 tygodnie.


W trakcie mojego pobytu w Stanach miałam okazję spędzić czas w Nowym Jorku, podróżować prawdziwym amerykańskim autobusem Greyhound do Bostonu, a stamtąd, po szybkim zwiedzeniu Harvardu, poleciałam do Las Vegas. To miasto na zachodnim wybrzeżu było pierwszym punktem mojej podróży po nieziemskich parkach narodowych, takich jak Zion, Grand Canyon czy Sequoia. W Kalifornii nie mogło zabraknąć przejazdu przez most Golden Gate w San Francisco, plażowania w Santa Barbara i wędrówek w gorączce kalifornijskiego upału pod znakiem Hollywood!



A po dwóch niesamowitych i bardzo gorących tygodniach na zachodzie nadszedł czas powrotu na wybrzeże wschodnie, do ukochanego NYC. Ostatnia kawa w Central Parku, ostatni kawałek pizzy za dolara, ostatnie zakupy na 5th Avenue i chłonięcie nowojorskiego klimatu całą sobą. To był czas, w którym wiele rzeczy podsumowywałam i rozmyślałam o ostatnich 3 miesiącach, bo dokładnie tyle spędziłam czasu w Stanach.

Mam wrażenie, że każdy moment za oceanem miał w sobie coś magicznego i było tak aż do ostatniej chwili. Gdy samolot z JFK wzbił się i obrał kurs na Europę, Nowy Jork pożegnał mnie nieziemskim widokiem na rozświetlony Manhattan – the city that doesn’t sleep.


Po tej relacji nie muszę chyba już dodawać, że pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do domu było zapisanie się do programu na sezon 2024, ponieważ teraz nie wyobrażam sobie nie spędzić w Stanach wakacji. Wyjazd z Camp America uczynił mnie odważniejszą, bardziej otwartą na nowe doświadczenia i zaradną. Wystarczyło się zapisać, a dalej krok po kroku byłam prowadzona aż do wyjazdu. Jestem z siebie nieziemsko dumna,że odważyłam się na ten pierwszy krok, bo było to naprawdę niezwykłe doświadczenie!

Magdalena Klimko