Moje ulubione miejsce w USA? Magiczny Zion National Park! Jego imponujące kaniony, malownicze trasy wspinaczkowe i piękna przyroda sprawiają, że to idealne miejsce dla miłośników przygód na świeżym powietrzu. To właśnie dlatego Zion znajduje się na szczycie listy najlepszych odwiedzonych przeze mnie miejsc w Ameryce i wywarł na mnie największe wrażenie.
W życiu warto od czasu do czasu pozwolić sobie na chwilę spontaniczności, inaczej łatwo utknąć między monotonią a codziennymi obowiązkami. We wrześniu 2018 roku powiedziałam sobie "OK, spróbujmy!" 4 lata później pomyślałam "OK, jeszcze raz i będę w życiu spełniona." Teraz, gdy jesień w Polsce zachęca do refleksji, pomyślałam "Dlaczego by nie pojechać jeszcze raz?". Takim oto sposobem... podpisuję umowę z campem po raz trzeci!
Całe życie miałem jedno do tej pory niespełnione marzenie. Marzenie chłopaka, który żyje sportem i chłonie go ile się da. Od małego interesowałem się sportem i spędzałem mnóstwo czasu poza domem – właśnie na podwórku z kolegami. Przez wiele lat grałem w tenisa i zawsze chciałem pojechać na Wielki Szlem, czyli 1 z 4 największych turniejów tenisowych. W 2022 roku w końcu mi się udało! Co więcej, zdobyłem nawet bilety na mecz Igi Świątek! Po tym wydarzeniu, z tych wszystkich sportowych emocji, ciężko było mi zasnąć.
28 maja 2019 roku - 2 tygodnie po ostatnim egzaminie maturalnym, siedząc w samolocie, nie mogłam uwierzyć, że w wieku 18 lat wyruszam w swoją pierwszą, samodzielną podróż za ocean, czyli do Stanów Zjednoczonych! W tamtym momencie, jeszcze nie wiedziałam jak dużo da mi wzięcie udziału w programie Camp America i jak bardzo zmieni on moje podejście do życia.
Tak jak każdy zawsze marzyłem o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Już po klasie maturalnej byłem nastawiony na wyjazd z programem z Camp America, jednak z powodu trudnej sytuacji na świecie nie było to możliwe. Wiedziałem jednak, że gdy sytuacja się polepszy, pakuję walizę i lecę! Tak się właśnie stało w wakacje 2022. Wspólnie z dwójką moich znajomych znaleźliśmy camp i TO NIE BYLE JAKI! Znajdował się on w Prospect Parku, w samym centrum Brooklynu, w Nowym Jorku!
Zawsze wiedziałam, że prędzej czy później znajdę się w Stanach. Bardziej nawet prędzej niż później. Ta miłość narodziła się przez kino, które jest moją największą pasją. Chciałam polecieć do Hollywood i po prostu wejść do jakiegoś studia filmowego. Cały czas szukałam jednak prostego i dość taniego sposobu, żeby się tam znaleźć.
W 2022 roku udało mi się spełnić moje największe marzenie - odwiedziłem Stany Zjednoczone z programem Camp America. Program składa się z dwóch etapów. Najpierw praca (przez ok. 9 lub 10 tygodni). W moim przypadku było to 10 tygodni pracy na YMCA Camp Copneconic w stanie Michigan. Miałem okazję podszlifować tam mój angielski i poznałem wielu wspaniałych ludzi, z którymi kontakt utrzymuję do dziś.
Od dawna marzyłam o wyjeździe do USA, jednak gdy byłam już w podróży na camp, czułam się ogromnie zestresowana. Po przylocie, zderzenie się z rzeczywistością Stanów było dość trudne, a przez pierwsze kilka dni, które spędziliśmy na szkoleniu, czułam się bardzo nieswojo. Wszystko było nowe, a ja kompletnie nie wiedziałam co mnie czeka przez najbliższe 15 tygodni. Stres zniknął jednak już po pierwszym, wspólnym ognisku, gdy zintegrowałam się ze współpracownikami. Od tego momentu byłam pewna, że będzie to wspaniały czas.
Szukając programu typu work and travel byłam przekonana, że będę musiała albo pracować jako ratownik wodny w parkach rozrywki albo na plaży. Nigdy bym się nie spodziewała, że w jakiś sposób połączę swoją pasję do jeździectwa ze spędzeniem pięknych trzech miesięcy w USA i poznam tak wyjątkowe osoby podczas tej całej wyprawy!
Zawsze zazdrościłam wszystkim, którym udało się tam wylecieć i w mojej głowie nieprzerwanie pojawiały się myśli:” Ale ja też tak chcę!”. Pewnego dnia moi znajomi zaczęli opowiadać, że ich przyjaciel ze studiów był całe wakacje w Stanach wraz z programem Camp America. Byłam nieźle zaskoczona i zaintrygowana. W mojej głowie kłębiło się tyle pytań:” Ale jak to? Na studiach do Stanów? To tak się da?!” Później poznałam wiele osób, które wzięły udział w tym programie i każda z nich z zafascynowaniem opowiadała mi o swoich przygodach.
Kiedy siedziałam już w samolocie do Nowego Jorku myślałam tylko o jednym- „wooow, lecę do Stanów Zjednoczonych, będę zwiedzać, zobaczę tyle wspaniałych miejsc”. Żadna z moich myśli nie była na temat campu, do którego leciałam, mimo tego, że to na nim miałam spędzić 12 tygodni. Nie bałam się, że sobie nie poradzę, nie bałam się, że będę tęsknić. Bałam się swojego wyboru.
Być dzieckiem. Każdy pamięta ten stan umysłu, nie? Uśmiechnięta twarz, która chłonie wszystko z czym obcuje, nie trzeba tego tłumaczyć. W moim przypadku filmy, gry, muzyka, no i w wieku lat dwunastu obcowanie z kulturą Stanów Zjednoczonych przerodziło się w pełnoprawne marzenie o locie. I wiecie, co? Mija 11 lat, a ja siedzę ze świeżo zapoznanymi ludźmi w Boeingu 747 lecącym do Newark w New Jersey.