Witam! Na początek napiszę tak: to, że jesteś na naszej stronie internetowej, to dobry początek. Od tego wszystko się zaczyna…
”węsz” więc dalej w poszukiwaniu informacji 😉
Jeśli wciąż się zastanawiasz, jak to właściwie jest z tym wyjazdem… Jeśli masz wątpliwości… to może niech moja przygoda posłuży Ci za dowód, że warto wyjechać! Nie kosztuje to wiele i niekoniecznie wymaga sprzedaży lodówki, jak mówi WC (Wojciech Cejrowski).
Mam na imię Ania. Z programem Resort America („młodszą siostrą” Camp America) wyjechałam po raz pierwszy w roku 2008, po trzecim roku studiów. Teraz tylko żałuję, że tak późno! W USA pracowałam w miejscu o wdzięcznej nazwie Pine Acres Family Camping Resort.
O możliwości takiego wyjazdu i programie dowiedziałam się przypadkiem. Na studenckim korytarzu spotkałam koleżankę, która kilka dni wcześniej wróciła z USA. Dłuuuuuuugo rozmawiałyśmy, a po rozmowie jeszcze tej samej nocy wypełniłam formularz zgłoszeniowy. Potem były Targi Pracy w Krakowie, gdzie poznałam swoich przyszłych pracodawców, oraz spotkanie organizacyjne, na które zabrałam swoją Mamę (swoją drogą o wyjeździe dowiedziała się, gdy podpisałam już umowę na Targach; Tato o plany wakacyjne zapytał w marcu… wtedy też został poinformowany… nie powiem, był zaskoczony, ale ucieszył się!). Następnie odebranie wizy, spakowanie walizki i… wylot z Warszawy!
Młodzi adepci gry w golfa
Praca – w zależności, co kto lubi… ja miałam okazję dwukrotnie pracować w Pine Acres Family Camping Resort w Massachusetts. Miałam wiele obowiązków – od recepcjonistki w biurze, przez pracę w sklepie po animatora zajęć z dziećmi. Czasami wśród pracowników żartowano na ten temat: na pytanie: „Where is Anna?” odpowiadano: „Yyyyy…Anna?…she is everywhere!”. Bawiłam się świetnie, a robiąc to, co lubiłam, nie miałam wątpliwości, że warto było wypełniać ten stos papierków potrzebnych Ambasadzie!
Po 12 tygodniach na Resorcie rozpoczęłam prawdziwe podróżowanie. Tydzień w Cancun (tak – w Meksyku!), tydzień w Chicago, ostatnie kilka dni w Bostonie. Było tak wspaniale, że gdy tylko wróciłam do Polski, znałam już swoje plany na kolejny sezon z Camp America. Wyjechałam po raz drugi, powróciłam w to samo miejsce pracy, a we wrześniu spędziłam tydzień na Jamajce i dwa tygodnie w Meksyku. Tak się złożyło, że wraz z mieszkańcami miałam okazję świętować odzyskanie niepodległości miasta Meksyk…a że trwało to całe dwa tygodnie, to już inna historia. Wieczory z salsą, tequila, nauka tańca merengue… ach!!
Wyjeżdżając z Camp America masz szansę i możliwość, na jaką czekają tysiące osób, czy to przed Ambasadą USA z plikiem papierów, czy przed TV oglądając odcinek Travel Channel poświęcony słonecznej Kalifornii i Hollywood, albo i „Seks w wielkim mieście”, gdzie w tle przeplatają się ulice Nowego Jorku… wtedy pojawia się taka myśl, jak fajnie byłoby móc tam pojechać. A przecież to nie wszystko! Jest też Kanada, Meksyk,… a poza tym równe 50 Stanów do odkrycia. W USA poznasz całkowicie inne obyczaje, kulturę, historię, geografię, język…wszystko to bowiem składa się na pobyt i planowanie podróży.
Wyjedź, a zobaczysz, jaki świat jest wspaniały!
Zapraszam serdecznie – chętnie udzielę Ci wszelkich informacji. Zwłaszcza, jeśli chciałbyś obejrzeć ponad 2000 zdjęć z mojej „podróżniczej kolekcji” ;-), lub po prostu zapytać, który z dokumentów to DS-2019;-)
Ania Targosz