scroll

Nie tylko "niezwykłe wakacje"...

Od zawsze byłam i nadal jestem fanką wszelkich podróży. Jak tylko nadarza się okazja, bez większego namysłu pakuję się i wyjeżdżam. Na wyjazd do USA chrapkę miałam już od dawna, jednak zawsze moje marzenie sprowadzała na ziemię rzeczywistość finansowa. Niestety nie każdego stać, aby tak po prostu kupić bilet na samolot i wyruszyć na zwiedzanie Stanów.

Gdy podjęłam decyzję, iż kolejnym etapem moich wypraw będzie kraj hamburgerów i coca coli, zaczęłam poszukiwać informacji na temat możliwości wyjazdu i oferty programów dostępnych na rynku. W wyniku poszukiwań, po dogłębnej analizie wielu ofert mój wybór padł na „Resort America”, specjalny program wakacyjny oferowany przez AIFS. Już w październiku złożyłam dokumenty. Później dowiedziałam się o możliwości wzięcia udziału w targach pracy, z której skrzętnie skorzystałam. Na targach miałam możliwość zapoznania się z różnymi ofertami, ale co najważniejsze, mogłam osobiście porozmawiać z moim przyszłym pracodawcą na temat warunków pracy oraz miejsca, w którym zamierzałam spędzić moje wakacje.

I tak, 28 czerwca wyruszyłam na podbój Stanów! Już sama podróż samolotem dostarczyła mi niemało wrażeń, gdyż było to moje pierwsze doświadczenie z tym środkiem transportu. Naprawdę nie rozumiem osób narzekających, że te 8 godzin w samolocie się dłuży. Nie zauważyłam, kiedy mi ten czas minął!

Po wieczorze orientacyjno-integracyjnym w Hotelu Ramada i otrzymaniu szczegółowych wskazówek co do dalszej podróży, wyruszyłam na Long Island do Noyac Golf Club, gdzie przez 3 i pół miesiąca miałam pracować jako kelnerka. Początki, jak to zazwyczaj bywa, nie były łatwe. Myślę, że niezależnie od tego, jak wiele filmów amerykańskich się obejrzy i jak wiele książek o Stanach się przeczyta, nie da się uniknąć szoku kulturowego. Ponadto trzeba pokonać barierę językową i wdrożyć się w pracę, której się nigdy wcześniej nie wykonywało. Jednak ogromna życzliwość Amerykanów bardzo pomaga przetrwać ten pierwszy trudny okres. Oprócz weekendów, kiedy przyjeżdżało więcej członków klubu, praca naprawdę nie była ciężka i upływała w spokojnej, bezstresowej atmosferze. Ogromną zaletą pracy w prywatnym klubie jest to, że codziennie widuje się tych samych ludzi, dlatego nietrudno o zawarcie nowych znajomości!

Jednak praca to nie wszystko. Tak naprawdę jest to nawet ten mniej znaczący aspekt, ginący w natłoku zwariowanych imprez, wycieczek rowerowych, kolacji, wypadów do dyskotek, pikników, plaży, słońca i co najważniejsze wycieczek do Nowego Jorku! Miejsce naszego pobytu znajdowało się w odległości jedynie 2,5 godziny pociągiem od tego naprawdę niesamowitego miasta. Ilość atrakcji i możliwości wykorzystania czasu, jaką Nowy York oferuje jest wręcz zadziwiająca i nawet pomimo spędzenia tam kilku dni, zawsze pozostaje uczucie niedosytu .

To jednak zdarzało się od czasu do czasu, a na co dzień mieszkałam wraz z pięcioma innymi dziewczynami w uroczym, w pełni wyposażonym i zawsze pełnym nowo poznanych przyjaciół domku. Pracę zawsze kończyłyśmy o 16.00, miałyśmy wiec wystarczająco duzo wolnego czasu aby korzystać z uroków Long Island, gdzie w czasie wakacji przyjeżdżają najbogatsi nowojorczycy, żeby tam wykorzystać swoje urlopy. I nic dziwnego, gdyż można tam znaleźć mnóstwo przepięknych miejsc!

Takie spotkanie bliskiego stopnia z inną kulturą i próba funkcjonowania w niej na pewno otwiera oczy na wiele spraw i pozostajwia wiele niezapomnianych wspomnień. Wszystkim szczerze życzę tak niezwykłych pod każdym względem wakacji, będących zarówno wyzwaniem i możliwością zdobycia nowych doświadczeń, jak i doskonałą zabawą i wypoczynkiem. Musicie się jednak liczyć z tym, że nie wrócicie do domu tacy sami. To bez wątpienia jest szkoła życia! Gorąco polecam Wam więc program „Resort America”.