scroll

The Big Apple Dream

Wkraczając do Nowego Jorku po raz pierwszy, wspinając się po szerokich schodach kolejowej stacji Penn Station, głowę wypełnioną miałem setkami projekcji, kolekcjonowanymi przez lata obrazami, które silnie wpłynęły na moją wyobraźnię.

„Dawno temu w Ameryce”, „Manhattan”, „25. godzina”, „Taksówkarz”. Setki filmów, seriali, piosenek i książek próbowały uformować z moich myśli jeden spójny obraz tego, czego mógłbym się spodziewać…
Tak tworzył się mój mit „Miasta, Które Nigdy Nie Zasypia”. Gdy pierwszy raz postawiłem stopę na skrzyżowaniu 7th Avenue i Trzydziestej Czwartej, wciągnąłem w nozdrza zapach miasta, które mnie zaskakuje i inspiruje.

Dane mi było przebywać w Nowym Jorku we wrześniu, dzięki czemu byłem świadkiem obchodów rocznicy zamachów z 11 września 2001 roku. W dzień rocznicy widziałem słynne Słupy Światła, czyli luminescencje w miejscu dwóch zniszczonych budynków. Lampy tworzą złudzenie drapaczy chmur, a oglądając je ma się wrażenie obcowania z duchami budowli, które tak mocno odcisnęły się w świadomości Amerykanów.

Historia miasta fascynuje mnie od zawsze. Nowy Jork powstał przecież na ziemiach należących do Indian. Holendrzy prawo do zasiedlenia otrzymali za paciorki i błyskotki warte około 60 guldenów. Wyspę Manhattan wykupiono od miejscowych za 24 dolary. Dzisiejszy Broadway istnieje na dawnym szlaku indiańskim łączącym ówczesne osady. Pod panowaniem Anglików Nowy Jork rozkwitł, stał się drugą pod względem wielkości osadą w 13 angielskich koloniach i w 1683 r. uzyskał prawa miejskie. W 1711 przy Wall Street powstał targ niewolników. W 1754 wybucha wojna między Anglikami a Francuzami i Indianami, która kończy się po dziewięciu latach – w jej efekcie Anglicy uzyskują kontrolę nad całą Ameryką Północną. W 1774 wybucha jednak kolejny protest – tym razem przeciwko podatkom. Rebelianci topią w nowojorskich i bostońskich portach ładunki herbaty. Bojkot nasila się, by wreszcie w 1776 doprowadzić do wojny niepodległościowej. Siedem lat później Anglicy opuszczają miasto, a Stany Zjednoczone stają się niezależnym państwem.

Amerykanie to naród dumny ze swojej historii i kultury. Naród pielęgnujący ważne wartości – wolność, jedność, demokrację, tolerancję. Choć dziś mit wielkiej i niezwyciężonej Ameryki bywa kwestionowany, to mimo wszystko Stany Zjednoczone są potężnym państwem zamieszkałym przez dumnych i silnych ludzi, którzy uważają swój kraj za najlepszy na świecie. Po kilkumiesięcznej wizycie w USA mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie ma w tym zdaniu wielkiej przesady.

Odwiedzić Nowy Jork – to było wielkie marzenie mojego życia. Dzięki programowi Camp America udało mi się je zrealizować. Ba!
Na program udało mi się wyjechać razem z moją dziewczyną! 🙂

Autor artykułu: Patryk Szymański